NICE, NEW FAMILY OF MORONS
Reszta Janoskians tu jedzie. I mają kamerę.- Nagle robi mi się czarno przed oczami. Jestem tylko w stroju kąpielowym, mam mokre włosy i zaraz mam poznać, mam nadzieję, moich szwagrów i kolegów Luka? Nie dziękuję.
Oglądam się we wszystkie strony i widzę czwórkę chłopaków jadących na bmxach, a nie, jeden, biegnie. Boże, jaką on musi mieć kondycje. Na dodatek przebrani są w jakieś kolorowe stroje niczym wyjęte z komiksów. Luke miał rację, oni są dziwni. Kiedyś mi o nich opowiadał, jego bliźniak- Jai podobno kiedyś wypił zgniecionego ślimaka z mlekiem. Rzygać mi się po tym chciało, bo Luke wszystko opowiada, hm, bardzo realistycznie i szczegółowo.
Mam nadzieję, że przypadnę im do gustu. O tak, lepiej się postaraj, Erin i nie gadaj dziwnych rzeczy. Albo i mów, Luke i tak cię rzuci. Jak możesz tak mówić, co? Chociaż ty w siebie wierz, Erin.
- Ym, chcesz poznać moich znajomych? -pyta Luke.
- A mam wybór?- mój głos, przynajmniej z mojej perspektywy, brzmi jak zabawka-piszczałka, ale ok. O jeny, boję się. Podobno są dziwni i śmieszni, ale czy mnie zaakceptują? Ech, a jak śmierdzę morską wodą? A jak wyglądam jak upiór? A jak, nie, czekaj, nie maluję się, więc makijaż nie powinien mi spłynąć po twarzy. Nie to, że się w ogóle nie maluję, ale w lato? To bezsensu. Ugh, przestań się zamartwiać makijażem, tylko uśmiechnij się i pokaż z dobrej strony. Tak, tak zrobię.
Są coraz bliżej. Jeden nawet już do nas macha. Ach, cudownie. Ja też do nich macham. Mam na ustach uśmiech, numer czterdzieści jeden i staram przekonać się, że wszystko jest ok. Aha, staram się.
- O, to tak wyglądają te twoje, korepetycje? - Co? Jakie korepetycje? Czy Luke się mnie wstydził i nie powiedział, że gdzieś ze mną idzie?
- Yy, no tak, znaczy.. nie. Och, skąd wiedzieliście, że tu jestem? James! Nie nagrywaj tego. - Kiedy, tak zwany, James, wyłączył kamerę, Luke zaczął mówić dalej.- Gdybym wam powiedział, że idę z Erin, o, właśnie, to jest Erin. Er, poznaj resztę Janoskians. Beau, Jai, Daniel i James. - Jezu, podchodzę do nich i głupkowato się uśmiechając mówiąc każdemu ,cześć, jestem Erin'. Żałosne.
- Siemka, Erin. Chyba podobasz się naszemu Lukowi, bo jego inne dziewczyny nie były, jego dłużej niż dwa dni. Eh, nie peszę. Tfu, tfu.
Ja tylko głupkowato się śmieję i niepewnie, ym, dziękuję? Ahaha, nie wiem, czy powinnam się na niego obrazić, a tak właściwie to, z kim ja rozmawiam? To jest chyba Daniel, Skip? Och, musisz się jeszcze duużo nauczyć, Er.
- Więc, czego uczysz naszego Luka, co? Całowania? - To chyba Beau, który zaczął właśnie udawać, że się z kimś całuje. Haha, wygląda jak kaczka.
- Haha, raczej nie tego uczy się na korepetycjach.
- Ej, więc to ty jesteś tą Erin, co Luke pisze z nią na twitterze? - Luke potwierdzająco kiwnął głową. - A widzicie? Dobrze mówiłem, że to jego dziewczyna. Tylko czemu nam nie powiedziałeś, hm, L. ?
- Och, nie odpowiedzieliście na moje pytanie: skąd wiedzieliście, że tu jesteśmy, co?
- Luke, nie zapominaj, że jest coś takigo, jak internet, a na tumblrze i innych takich, jest pełno waszych zdjęć.
- Ups.
- Ech, debil. Haha, chcieliśmy nagrać filmik. Erin, jesteś chętna? - Och, ekstra. Znowu będę stała za aparatem i strzelała im fotki i ich kręciła. Ekscytujące.
- Jasne, mogę was nagrywać. - Nagle wszyscy zaczynają się śmiać. Ciekawe co tym razem powiedziałam, że wszystkich ich rozśmieszyło. Ciężkie jest życie w moim ciele.
- Erin, głuptasie, przecież Jaiowi nie chodziło, żebyś nas nagrywała, tylko żebyś była nagrywana z nami. No, chyba, że się wstydzisz, co?- Luke głaszcze mnie po ramieniu, jak małą dziewczynkę.
- Aa, czego niby mam się wstydzić? Strzepuję jego rękę, bo coś czuję, że zaraz go skopię, za traktowanie mnie jak dziecko. Nie jestem od niego wcale taka młodsza.
- No nie wiem, jesteś w samych stroju kąpielowym. - O, nie. Kompletnie o tym zapomniałam. Eh, głupia, głupia, głupia. Aha! I co? Nie mówiłam, że powinnaś sobie odpuścić? Nie, nie mówiłaś. Pf. Kurde, jestem w samym stroju kąpielowym, naokoło mnie stoi piątka dziwnie ubranych chłopaków i śmieję się ze mnie. Świetnie. Czuję, jak moja twarz robi się koloru, nietwarzowej czerwieni. Jeszcze lepiej.
- Uuu, pierwszy raz widzę buraczkową twarz naszej Er. - Co? Jakiej ich Erin, co?
- Nie widzisz żadnej buraczkowej twarzy. I już się ubieram. Ej, Beau, a co ja mam robić w tym filmiku?
Chłopak chwilę myśli i mówi, że nie wie, mam być po prostu spontaniczna. No dziękuję bardzo.
~*~
Czy widzieliście kiedyś całą różową Erin, chichrającą się z pięciu idiotów strzelających z procy ciastkami do małych dzieci? Nie? Och, to musicie zobaczyć ten obraz, musicie!
Ach, tak. Ty i te twoje super teksty, Erin. Cały czas się śmiejesz i coś odwalasz z tymi pacanami.. Och, zamknij się i daj mi żyć. Haha, głupia Erin.
- Ej, Er, kto pierwszy zje trzy gałki lodów? Ja czy ty?- pyta się mnie James.
A, właśnie, siedzimy na tych samych kamieniach co wcześniej ja z Lukiem i jemy lody, znowu. Ugh, lepiej już wyczyszczę sobie buty do biegania.
- No pewnie, że ja głąbie. - Pf, James przegra ze mną na sto procent. A, no tak, już umiem ich imiona. Jej, punkt dla mnie.
-Och, Erin, na serio musisz już iść? - Tsa, moja mama byłaby wścieczozimna, gdybym wróciła do domu o północy. Chociaż, gdybym powiedziała, że byłam z Lukiem, to by mi wybaczyła. Och, nawet ucałowałaby mnie i wypytała co się u nas zmieniło. Ja to mam życie.
- Tak. Niestety. -Opuszczam głowę, bo wiem, że zrobiło się trochę niezręcznie. Przynajmniej u mnie w głowie. Pf, Erin, oni się pewnie cieszą, że już idziesz. Nudziaara.
- Uch, szkoda. Pewnie Luke cię odprowadzi, więc nie mamy na to więcej czasu. -odchrząknął Beau- Erin Clark. Czy pozwalasz Lukowi Brooksowi... dać nam swój numer telefonu? - CO? Ja tu myślałam, że to będzie coś, poważniejszego, a nie... numer telefonu. fwifu. Głupio wyszło. O czym ty myślisz, Erin? O niczym! Zamknij się.
- Yy, jasne, tak. A teraz przepraszam, ale już muszę iść. Ach, no i bardzo dziękuję za dzisiaj, było naprawdę fajnie. Cześć chłopcy. Dobranooc.
- Cześć Erin. - Odpowiedzieli chórem. Aw, jakże słodko.
- I jak, nie było, aż tak źle?
- Luke, co ty mówisz? Było świetnie. Naprawdę. -dodałam widząc nieprzekonaną twarz Luka.
- Ech, ale ty wiesz, że oni zrobili ci coś w rodzaju, testu?
- Co? Jakiego testu?
- Noo, przebrali się, żeby zobaczyć twoją reakcję, czy jesteś wyluzowana, czy sztywna. Powiedzieli, że nagrywają filmik, żeby zobaczysz czy wiesz o nas i jak na to zareagujesz. Do tego chcieli zobaczyć co i jak będziesz robiła. Ach, jednak mają trochę rozumu. A, no i coś jeszcze: polubili cię.
- O, naprawdę? Jeej! - Zaczynam skakać wokół Luka, łapię go za ręce i teraz skaczemy razem. Ach, wy ,,wariaci''.
Rozmawiamy z Lukiem przez całą drogę o wszystkim, i o niczym. Fajnie jest spędzać czas z kimś o płci przeciwnej, z którym można pogadać nawet o rodzajach sprejów do mycia okien. To takie fantastyczne, jest mieć takiego przyjaciela!
- Erin?
- Tak, Luke?
- Czy.. podobał ci się dzisiejszy dzień? Ale ten dzień, przed przyjazdem chłopaków?
- Och, jasne, że mi się podobał. Byliśmy razem i w ogóle. Było wspaniale trochę z tobą pobyć.
- Fajnie, dziękuję. - i tu zrobił coś, czego nawet w moich nocnych snów sobie nie wyobrażałam. Jedną ręką złapał mnie za rękę, a drugą przyciągnął do siebie i głaszcząc mnie po policzku, delikatnie się do mnie przysuwał. Jezu, Erin, chłopak twoich marzeń chcę cię pocałować, a ty stoisz, jak kompletna idiotka. Rusz się dziewczyno i go nie przestrasz.Tak, tak właśnie zrobię.
Luke przybliża się do mnie, a ja coraz szybciej oddycham. Moje serce bije z prędkością światła. Czy to naturalne, czy jestem dziwakiem z Jowisza?
Luke wreszcie przybliża się do mnie na tyle blisko, że czuję jego oddech na mojej twarzy. Też się przybliżam i dotykam jego ust moimi. Czuję się niesamowicie. To tak, jakbym zaczęłam fruwać. Muskam jego usta z czułością i miłością. Coś czuję, że to nie jest tylko mój, przyjaciel.
Po krótkiej chwili Luke się oddala i opiera o siebie nasze czoła.
- To... było, coś niesamowitego.
- Och, tak. -Odpowiadam i jeszcze raz muskam jego usta. Jezu, to jest wspaniały początek czegoś niezwykłego. Pss, Erin, jakie to oklepane. Och, daj mi się nacieszyć tą chwilą i zamknij się.
***
Jeest! Co za fantastyczny początek Lurin!!Jestem taka podjarana, a wy?
Dobra, a więc, nowy wygląd, muzyka, karty i w ogóle. Piszcie czy podoba wam się nowy wygląd, ok?
Do tego, dziękuję za coraz więcej komentarzy. Jesteście cudowni!
Piszcze swoje nicki czy coś innego, żebym mogła was informować, co, tak przy okazji, zaraz zacznę robić.
+ Rozdziały dodaję CO NIEDZIELE.
PS Podobają wam się BOHATEROWIE?
Dziękuję, miłej niedzieli!
SMALL HEART ATTACK
Dziecko, co się z tobą dzieje? - Moja mama przeżywa jakiś kryzys wieku średniego, czy co?
- A co ma się dziać, mamo?
- Erin, w chmurach latasz, czy co? Mówię do ciebie, pytam się, a ty nawet mnie pewnie nie słyszałaś. Kto i co ci zrobił, hm?
- Och, a kto mi mógł coś zrobić, co? - Od rana pomagam mojej mamie w przygotowywaniu jedzenia na jakiś jej Zlot Początkujących Pań Domu. Tak, tak, początkujących. Nie wiem skąd ta nazwa, skoro należą do jej ,klubu' same babki po czterdziesctce z czwórką dzieci.
- A ten, Luke, prawda?
- Co z nim?
- No nie mów, że ci się nie podoba, córuś.
- Jest ładny.. bardzo ładny, ale to tylko kolega, mamo. Skończ wreszcie o nim gadać.
- Tylko mówię, że mogłabyś z nim gdzieś wyjść, no wiesz..
- Nie, nie wiem,wytłumacz mi.
- No Boże Święty, na randkę mogłabyś z nim gdzieś wyjść!
- Skoro tak na niego lecisz, to sama się z nim umów.
- Nie, nie umówię się z nim, bo mam męża, dzieci i czterdziestkę za rok! Chciałam ci po prostu powiedzieć, że do siebie pasujecie i fajnie by było widywać takie ciacho u siebie w domu. Boże, a jakie śliczne by były wnuki, ach, Erin, zastanów się jeszcze, dobrze?
- Aha, mamo, to żenujące...
- Och, jakie żenujące, to słodkie!
Naszą ,przemiłą' rozmowę przerywa nam odgłos dzwoniącego telefonu. Z góry wiem, że to mój telefon, bo tylko mój iphone ma na tyle głośny dzwonek, żeby dało się go słyszeć z drugiego końca domu, ba, z innego piętra. Słyszę tylko jak moja mama wzdycha pod nosem i mamrocze coś o ,Moim Chłopaku'. Ygh, niech ona w końcu da sobie spokój z Lukiem, niedawno go poznałam, a ona zakochała się w nim za pierwszym spotkaniem, kiedy to było? Ach, kiedy przyszedł do mnie po, naszej słodkiej ran.., tfu, po naszym spotkaniu. Było wtedy milusio. Nawet bardzo. Kurde, Erin, ogarniesz się w końcu i odbierzesz ten telefon, czy będziesz tak stała przy drzwiach i lampiła się w nie, jak krowa w mur? Tak, jestem jak najbardziej za. Nie, no proszę cię, odbierz. Dobra.
Wchodzę do pokoju i rzucam się na telefon leżący na biurku. Cóż, ten kto dzwoni, jest bardzo cierpliwy, nie powiem.
-Halo?- czy wyszedł mi brytyjski akcent, czy tylko się przesłyszałam?
- Halo? Erin? To ja, Luke.- czemu moje serce zaczyna bić kilka razy szybciej? Co jest grane?
- Ach, siemka Luke. Co tam?
- Um, tak sobie myślałem, że, hm, no nie wiem.. może... ugh.- Od kiedy Luke się taki wstydliwy zrobił, co?
- Och, Luke. Weź się w garść i mi powiedz, o co chodzi, bo przyjdę do ciebie, chociaż nie, czekaj, nie przyjdę, bo nawet nie wiem gdzie mieszkasz. No wiesz co? Nawet nie wiem gdzie mieszkasz. Powinieneś już dawno mnie tak przyprowadzić. Foch.
Słyszę śmiech po drugiej stronie słuchawki. Tylko jeden mały problem, to nie jest śmiech Luka. Jezuniu, jego głos i śmiech, odróżniłabym z zamkniętymi oczami. Erin, gdzie tu sens, co? Oczami słuchasz? Dziecko, ogar i do szkoły. Aha, jasne.
- Luke, jest ktoś z tobą?
- Yy, tak jakby, ale, och, Erin, co ty ze mną robisz, co? - zawał, ludzie zawał! Czy on powiedział... akhfyug. Boże, mini zawał serca. Och, padam na łóżko, ratunku. Czuję jak moje serce gwałci płuca. Szkoda mi ich, dużo się wycierpią leżąc w moim ciele.
- A co ja niby z tobą takiego robię, co?- mój głos drży i brzmi jakby mówiła za mnie moja czteroletnia kuzynka, która udaje głosy księżniczek, spoko.
- Ach, chciałem się tylko zapytać, czy nie wyszła byś gdzieś dzisiaj, co? Znaczy, jak nie chcesz to nie. Sama zdecyduj. - słyszę jakiś plask po drugiej stronie słuchawki. Nie, nie zapytam się co to było, bo i tak mi nie powie. Kit. Zapytał się o co? Och, o.. randkę? Aww, ale słodko. Jasne, że się zgodzę.
- Och, jasne, że wyjdę. Ale gdzie? I kiedy?
- No nie wiem, może.. która jest godzina? Ok, jest czternasta, więc tak może za godzinę w Wattle Park, pasuję ci?
- Jasne, dzięki, że dzwonisz. Kończę, bo chyba moja mama nie skończyła ze mną, rozmowy.- Nacisk na ostatnie słowo, może się domyśli o co mi chodzi. Nie, nie domyśli się, to facet, Erin. Dobra, jak sobie chcesz.
~*~
- Jak wyglądam?
- Pięknie. Luke na pewno będzie zadowolony.
- Och, mamo, a skąd ty możesz wiedzieć, że idę gdzieś akurat z nim, co?
- Um, bo Simone jeszcze nie wróciła i odkąd go poznałaś, to gadasz tylko o nim?
- Naprawdę tylko o nim? Ups.
Mama cicho się zaśmiała, po czym dała mi trochę pieniędzy i plasnęła mnie w tyłek? Aha?
-Buźka, idę.
-Aha, trzymaj się.
Wychodzę z domu i od razu zakładam moje okulary przeciwsłoneczne. Jestem ubrana w jeansowe spodenki, do tego koszulka w paski i koszulę w kratę. Tak, tak, ja i mój hipsterski styl, ach, cudo.
Idąc chodnikiem zauważam rosnącą naokoło roślinność. Piękne, kolorowe kwiaty, wielkie i zielone drzewa. W Australii całym rokiem jest gorąco, chodź teraz Matka Natura przebiła całą siebie. Nie wiem, jak my wytrzymujemy w temperaturze plus trzydzieści stopni. Wczoraj było nawet trzydzieści jeden. A ja, marnotrawna Erin, nawet nie próbowałam się opalić. Hańba.
Wyciągam mój telefon, mam jeszcze kilkanaście minut. Na pewno się nie spóźnię, no proszę was. Ja? Z moją super kondycją? Pfi.
~*~
- To co? Jeszcze jedna porcja?- Siedzimy z Lukiem na, jakże wygodnych, wielkich kamieniach ustawionych na zieloniutkiej trawie w naszym parku. Jemy już chyba z piątą porcję lodów, ale jest tak gorąco, że nie dalibyśmy bez nich rady.
- Niee, chcesz mnie utuczyć Mam o wiele lepszy pomysł. - Ta, ciekawe czy on się zgodzi, w końcu nie każdy nosi strój kąpielowy, pod ubraniem. Nie każdy jest taki głupi, jak ty, Erin. Oj tam.
- No dawaj, mądralo.
- Po co mamy wcinać tyle lodów, żeby ochłonąć, skoro mamy taki piękny ocean, co? Przecież można w nim pływać. No, chyba że nie chcesz się przy mnie rozbierać, haha.
- Nie, znaczy, ja? Mam się wstydzić, ciebie? Och, chyba mnie nie znasz, Erin. Tylko mi nie mów, że nie zakładasz stroju kąpielowego pod ubranie? - Tak! Czyli nie tylko ja, jestem taka dziwna.
- Jasne, że noszę. Tak na wszelki wypadek. A pamiętasz ten dzień, jak Earl prawie się utopił? Boże, jak ja się wtedy bałam.
- Haha, sikałaś ze strachu, młoda. Ach, a ja byłem taki bohaterski i nosiłem tego kloca na rękach przez całą drogę. Nie wiem czym wy go tam karmicie.
- Mi to mówisz? Czasami budzi mnie skacząc po moich plecach. To dopiero jest przeżycie!- Luke zaczyna się śmiać, a ja dumna ze swojego, żartu, tylko chichoczę w rękaw.- To jak? Idziemy popływać?
- Jasne, chodź.
Wstajemy, a ja odruchowo zetrzepuję z moich spodenek brud. Luke robi to samo, po czym, uwaga, bierze mnie za rękę! Och, nie wiem jak ja z nim mogę iść, zaraz dostanę zawału, Boże, ratunku!
~*~
- Ale idzie fala! Erin, nurkuj! Boże, co to był za skok, proszę pana! Gówno, Erin, hahah, jeden zero.
- Luke, na pewno wszystko w porządku? Chyba za głęboko zanurkowałeś.
- Nie, no coś ty! Wszystko w porządku, a teraz chop!- przewiesza mnie sobie przez ramię, a ja, uderzając go lekko w plecy i krzycząc, żeby tylko nie gapił się na mój tyłek, wiszę na nim, jak idiotka. W końcu zrzuca mnie prosto do wody. Luke nurkuje i doskonalę widzę go pod powierzchnią. Patrzymy na siebie przez jakiś czas, ale na nasze nieszczęście, nie mamy rybich płuc, dlatego zaraz wynurzamy się. Mój instynkt samozachowawczy każe mi podpłynąć na brzeg, więc ostatni raz zanurzam głowę w wodzie i z niej wychodzę. Jeżeli jeszcze chwilę bym tak została, to obiecuję wam, że wyglądałabym jak jakaś stara babcia z tą swoją pomarszczoną skórą. Trzy razy nie, dziękuję.
- Luke! Luke! Luke! Chodź do nas! Och, Boże, jaki on śliczny, prawda?!- wtf? Kto to krzyczy? Ledwo co się odwróciłam, zauważyłam dużą grupę dziewczyn biegnących w kierunku moim, znaczy, biegną do Luka, dlatego szybko się odsuwam, żeby mnie nie poturbowały. No to mam P R Z E K I C H A N E.
~*~
- Och, dajcie już spokój. Tak, chcę przejść. Tak, jasne, że was kocham. Mhm, dobrze. Miłego dnia.
- Co to było, co?
- Och, Erin, daj spokój. Sam nie wiem. O Boże! Nie, tylko nie to.. A myślałem, że będziemy mogli odpocząć. - Zaczynam rozglądać się za kolejnymi napadami fanek, ale nikogo nie zauważam.
- O co ci chodzi? - szepczę do Luka.
- Reszta Janoskians tu jedzie. I mają kamerę.- Nagle robi mi się czarno przed oczami. Jestem tylko w stroju kąpielowym, mam mokre włosy i zaraz mam poznać, mam nadzieję, moich szwagrów i kolegów Luka? Nie dziękuję.
Oglądam się we wszystkie strony i widzę czwórkę chłopaków jadących na bmxach, a nie, jeden, biegnie. Boże, jaką on musi mieć kondycje. Na dodatek przebrani są w jakieś kolorowe stroje niczym wyjęte z komiksów. Luke miał rację, oni są dziwni. Kiedyś mi o nich opowiadał, jego bliźniak- Jai podobno kiedyś wypił zgniecionego ślimaka z mlekiem. Rzygać mi się po tym chciało, bo Luke wszystko opowiada, hm, bardzo realistycznie i szczegółowo.
Mam nadzieję, że przypadnę im do gustu.
***
UCH. Taka śliczna pogoda. Informuję was i idę na dwór. A wy przeczyatć, skomentować i na świeże powietrze. Miłego dnia!
PS zostawiajcie w komentarzach kontakt. Dziękuję.